niedziela, 3 października 2010

Post z 28 wrzesień 2010

Właśnie jadę sobie pociągiem do dziewczyny. Co zrobiłem dnia dzisiejszego? Nie za dużo... W sumie jedne z produktywnych rzeczy jakie dzisiaj zrobiłem to dosyć ostry trening. Ostatni weekend był bardzo pracowity. Prócz grania w piątek i całą sobotę – w niedzielę prawie cały dzień się uczyłem na egzamin poniedziałkowy z Polityki. Egzamin zdałem, jednak kosztem czegoś...  Prawie cała noc z niedzieli na poniedziałek została nie przespana. Zmęczenie było ogromne, gdy tylko wróciłem do domu, zacząłem nagradzać się za mój „wyczyn”. Godzinka na komputerku, jakieś filmiki, potem zamulanie, drzemki itd. Niestety nic w tym czasie nie zrobiłem konkretnego. Potem jeszcze przyjechała moja Agata i do wieczora spędziliśmy czas razem. Na sam finisz przed spaniem zobaczyłem sobie nowy odcinek Dextera i do łóżka. Postanowiłem już przed Dexterem, że pracy i tak nie uda mi się skończyć, bo książka po którą byłem okazała się nie wypałem i informacji do mojej pracy było tam tyle co wcale. Do Katowic na spotkanie z promotorem i tak mi się nie opłaca jechać, gdyż nie mam skończonej pracy – ani mi tego nie sprawdzi, ani też nie dostanę wpisu. Zadzwoniłem tam dzisiaj rano i z nim pogadałem. Okazało się, że z dziekanem muszę załatwić przedłużenie sesji, czy oddania pracy (jakoś tak to się nazywa). Dziekan jest w Rybniku 30tego, także właśnie w czwartek tam się wybieram. Myślę że dzisiaj i tak nie uda mi się nic zrobić, bo wrócę o 23 do domu (tak mam pociąg). Jutro jest dzień w którym ponownie musiałbym się wziąć do pracy, aby mój cel – napisania pracy do końca września się ziścił. Już teraz wiem że będzie Ciężkowo...
Rozmyślając nad moimi poczynaniami, zastanawiam się jaka jest przyczyna tak dużej wariancji mojej mobilizacji? Mogę jedynie przypuszczać, że brak konsekwencji w budowaniu pomniejszych celów. Przez weekend skupiałem się jedynie na tym co jest teraz, nie myśląc o przyszłości, o nowych planach i celach na następne dni. Wyobrażałem sobie siebie samego cieszącego się ze zdania egzaminu, lecz ani przez moment nie zastanowiłem się, co czeka mnie po tym zwycięstwie, gdy radość powoli ustąpi, a rzeczywistość przypomni mi o sobie. Wydaje mi się, że ta radość dała mi wymówkę do tego by na chwilę przestać, odsapnąć. Jako iż życie zwykłem przyrównywać do drogi, taki postój przyrównałbym do  karczmy stojącej na tej drodze. Wreszcie udało mi się do niej dostać, odsapnąć. Jednak karczmarz był tak dobry w swym kunszcie, że nakłonił mnie do tego by zostać na noc. Jedna noc w wygodnym łóżku, z jedzeniem i piciem pod ręką zadziałała jak magnes i sprawiła, że chciało się zostać dłużej. Po raz kolejny lenistwo podjęło próbę zatrzymania mnie, skutecznie maskując swoją postać.
            Co zrobić by nie dać się wciągnąć w pułapkę? Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby świadome zaplanowanie sobie przerwy, odpoczynku, jednak wyznaczenie sobie konkretnego czasu na nią. Następnie w planie zaznaczyć dalsze czynności, które zbliżyłyby nas do spełnienia konkretnego celu. Dlaczego tak a nie inaczej? Po zrobieniu pewnej ilości pracy (a zwłaszcza na samym początku), nagroda musi być. Dlatego większe cele dzielimy sobie na mniejszy – by dostrzec swój progres, oraz móc się nagrodzić, gdyż nagrody zwiększają motywację. Jeżeli będziemy starali się zrobić z siebie roboty, które tylko pracują, na pewno nam się nie uda (tym bardziej, że byliśmy wcześniej raczej przeciwieństwem takich robotów). Wybranie i zaplanowanie sobie nagrody jest czymś naturalnym, co i tak byśmy zrobili, a w takim wypadku będziemy mieli przeświadczenie, że działamy dalej z planem. Nie będzie tutaj miejsca na wymówki, typu: zrobiłem już tak duzo, teraz należy mi się troszkę odpoczynku (gdy to „troszkę” zajmuje np. 3 dni). Znacznie łatwiej będzie nam omijać tego typu sidła, gdyż będziemy mieli ZAPLANOWANE by zrobić sobie odpoczynek. Wtedy zgodzimy się ze swoim drugim „ja” mówiąc tak masz czas na odpoczynek ,teraz baw się, wykorzystaj swoje wakacje, ale nie zwalnia Cię to z obowiązku realizowania swoich planów. Od jutra, zaczynasz pracę.  Takie podejście daje większe szanse na kontrolę swojej „ciemnej strony”.
Podsumowujący: Bardzo ważnym elementem w pokonywaniu kolejnych odcinków drogi, dążeniu do celu jest plan tygodniowy. W którym nie powinniśmy się obawiać robienia „wakacji” jako nagrody za osiągnięcie pomniejszych celów. Szczególnie na początku nie powinny być one za małe, byśmy naprawdę odczuli je na sobie, jednak tak dobrane, by nie rozleniwić się zbytnio i nie wpaść w wir „strefy komfortu” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz