Kolejny dzień w którym produktywności nie było tyle ile bym sobie życzył, ale było więcej niż normalnie. Dzień zaczął się od spacerku do sklepu po jedzenie, następnie 10min intensywnego biegania po schodach, po których myślałem że przez resztę dnia jedyne co będę mógł robić to siedzieć. Potem pompko-wyskoki (czyli po zrobieniu pompki, kucam i robię wyskok w górę, by przejść ponownie do robienia pompki) i drążek – po 20 razy i na koniec Aerobiczna Szóstka Weidera. Dało mi to sporo w kość, ale nastawiło pozytywnie do dnia i napełniło energią. Potem jednak już nie było tak różowo. Zakupy i jakieś pomoce domowe...i znowu sielanka. Do południa zdołałem dopisać do pracy zaledwie kilka zdań, dokonać edycji kilku rzeczy i na tym koniec. Popołudnie, aż do nocy spędzone z dziewczyną – jak zwykle bardzo miło. Do tego jeszcze kuzyn, który wrócił z wakacji, kolacja którą musiałem zjeść oczywiście przed TV i nim się obejrzałem jest prawie 22.00. Nie poddaje się jednak i o tym chciałbym właśnie napisać.
Dosyć niedawno wpadł mi do głowy pomysł na pokonywanie swoich złych przyzwyczajeń, oraz nałogów, przy pomocy kartki papieru. Spytacie pewnie – ale o co chodzi? Kartki papieru? W czym ma mi to pomóc J? Otóż kartka ta ma symbolizować to co chcemy pokonać. Załóżmy np, że jest to nałóg tytoniowy. Bierzemy zwykłą kartkę A4, kładziemy poziomo, a na samym środku wpisujemy PALENIE. Zastanawiamy się co jeszcze złego nam się z tym kojarzy, wpisujemy wszystkie złe myśli, które przychodzą nam do głowy. Robimy sobie taką burzę mózgu, im więcej rzeczy przyjdzie nam do głowy, tym lepiej. Mi pierwsze co przychodzi na myśl to: zniszczone zdrowie, smród, niszczenie życia/zdrowia bliskim, strata pieniędzy, uciemiężenie itp. Podczas wypisywania, najlepiej użyć wyobraźni, poczuć całe to nieszczęście, związać się emocjonalnie z kartką i mieć olbrzymią ochotę ją zniszczyć – tak jak ten nałóg. Następnie, każdego dnia wieczorem, robić rachunek sumienia. Jeśli udało nam się wytrwać w postanowieniu – bierzemy naszą kartkę i zginamy tworzymy z niej harmonijkę na 4 części (zginamy na pół, a później ponownie na pół). Po rozłożeniu, odcinamy jeden pasek i odkładamy w jakieś dostępne dla nas miejsce – jako trofeum. Powtarzamy tą czynność przez kolejne dni- aż dojdziemy do maciupeńkiej karteczki. Na zdjęciu:
widać poszczególne fragmenty kartki, wraz ze skrawkiem, który pozostał (koło zapałki). Najważniejsza w tym wszystkim jest sumienność i konsekwencja. Dlatego jeżeli nadszedłby dzień w którym okaże się, że złamaliśmy swoje pierwotne założenia (w naszym przykładzie będzie to dzień gdy zapalimy papierosa, bądź zapalenie więcej niż 5), wracamy się na sam początek kuracji. Tworzymy nową kartkę, znów zastanawiamy się nad tym , dlaczego chcemy robić daną rzecz. Myślimy o minusach i o tym jak uciążliwe jest życie z nimi. Skupiamy się na plusach i staramy się zobrazować życie po pokonaniu naszego wyzwania. Zaczynamy od nowa.
Pomysł na tą metodę podsunął mi Mariusz Szuba, który jest trenerem motywacyjnym. Na jednym z jego szkoleń jego szkoleń (Podróż bohatera link). Uczestnicy dostają drewniane (bądź z jakiegoś drewno-podobnego materiału) deski, na których wypisują swoje lęki, ograniczenia. Wkraczają na scenę i rozbijają je z całej siły, niczym najlepsi karatecy. Jest to ciekawy sposób na połączenie tego co materialne, z tym co w nas w środku. Podobnie (choć troszkę mniej spektakularnie) działa niszczenie tej kartki. Uświadamiamy sobie namacalnie, że to co robimy ma sens, możemy wręcz dotknąć postępów. Kolejnym plusem metody harmonijki, jest fakt że przyjdzie taki moment, gdy będziemy wątpili, będzie nas mega kusiło, jednak dyskomfort wywołany przerwaniem procesu będzie większy niż dyskomfort związany z np. brakiem papierosa. Pomyślcie ile razy wkradały się Wam w głowę różne dziwne wytłumaczenia (ach bo to tylko jeden, lub w przypadku braku motywacji – jutro to zrobię). Jeżeli będzie nad nami czuwało piętno, kara za nie złamanie postanowień – wtedy nie będziemy ich łamać. Bo kto chce czuć po raz kolejny wieczorem to rozczarowanie samym sobą? Ten zawód? NIKT. Dlatego w momencie pokusy, będziemy pamiętali o tym co już przeszliśmy, dlaczego to robimy i będzie nam ŁATWIEJ. Należy jednak pamiętać iż jest to metoda, która ma nam pomóc. Nie zrobi nic za nas. Nie ma czegoś takiego jak super system, super metod, super trener, super nie wiem co jeszcze. Nie ma drogi na skróty, do wszystkiego trzeba dojść poprzez pracę. Jednak jeśli będzie w nas choć trochę motywacji, na pewno metoda harmonijki zwiększy naszą skuteczność w dojściu do wyznaczonego celu.
Oto moja kartka, którą od jutra zaczynam rozrywać !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz